Prolog

Pierwszy dzień w nowej szkole. Selena była załamana, ponieważ nie lubiła nowości. Nie chciała poznawać nowych ludzi, nauczycieli, dostosowywać się do nowych zasad. Wolałaby mieszkać  w dawnym mieście, dawnym domu i chodzić do dawnej szkoły. Niestety na tą chwilę to nie wykonalne. Błądziła po korytarzu szukając klasy, w której zaraz miały się zacząć lekcje. Słyszała jakieś szepty na swój temat. Wydawało jej się, że grupa dziewcząt na drugim końcu korytarza obmawia ją. Selena chciała zacząć płakać, lecz się powstrzymała. Nie mogła pogodzić się z faktem, że ktoś kogo nie zna, jej nie lubi. Była zawsze dobrą, miłą i skromną dziewczyną. Nigdy o nikim nie mówiła źle, starała się pomagać rodzicom i przyjaciołom. Fakt, że ktoś ją obgaduje bardzo ją bolał. Szła dalej korytarzem, a nagle ktoś z tyłu popchnął ją, że upadła na ziemie. Odwróciła się i zobaczyła kilku chłopaków śmiejących się w jej stronę.
- Zawiąż sznurówki- powiedział jeden chichocząc. Dziewczyna wstała, zebrała książki i poszła dalej. Znalazła klasę. Było w niej kilka osób, więc postanowiła zająć pierwsze lepsze miejsce, modląc się, że nie jest one wcześniej zajęte przez jakąś osobę. W klasie też słyszała obraźliwe komentarze i śmiechy w swoją stronę. Miała dość, więc zamknęła książkę z hukiem i wybiegła z klasy. Ustała w kącie, a łza spłynęła jej z policzka. "Wiedziałam, że tak będzie... Jestem okropna" - pomyślała dziewczyna. Nagle podszedł do niej chłopak. Był wysoki, miał piękne, brązowe oczy i włosy w kolorze ciemny blond.
- Ej, coś się stało?- rzekł za niepokojony.
- Um... Nie, nie. Wszystko gra- odpowiedziała nerwowo szybko ocierając łzy.
- No w porządku...- powiedział nie dowierzając. -Mam na imię Justin, a ty?
- Jestem Selena- delikatnie mruknęła dziewczyna.
- To bardzo ładne imię.
- Dziękuje- rzekła lekko zarumieniając się. - Przykro mi, muszę iść. Miło było cię poznać, pa. - odeszła szybko dziewczyna. Mimo, że cały poranek był do bani to Selena cały dzień była zadowolona. Ta cała sytuacja z Justinem, nowo poznanym chłopakiem, zmieniła jej humor. Czuła się niesamowicie, a w brzuchu miała motylki. Czas wracać do domu. Dziewczyna była szczęśliwa, bo miała dość szkoły i pewnie gdyby nie Justin, to cały dzień chodziła by smutna i przygnębiona. Spakowała książki do torby i jak najszybciej poszła do domu. Po drodze czuła, że ktoś ją śledzi. Odwróciła się, lecz nikogo nie widziała.
- Zdawało mi się- powiedziała do siebie. Po chwili usłyszała szelest krzaków. Wiedziała, że to nie przypadek.
- Kto tam jest?- krzyknęła. Nagle zza krzaków wyszedł Justin. Selena była bardzo zdziwiona.
- Wybacz, że cię przestraszyłem...- powiedział.
- Haha, nic nie szkodzi, ale... śledziłeś mnie?- zapytała dziewczyna.
- Um.. nie... ja tyko... przechodziłem tędy- rzekł nerwowo.
- Krzakami?- zaśmiała się.
- Ehh... jakoś tak wyszło- tłumaczył się chłopak. -Może cię odprowadzę?

________________________________________________________________________
Podoba wam się?
Pisać dalej?
Jakieś rady?
Zostaw komentarz i podziel się ze mną twoją opinią